Dobrze napisane :D zapomniałaś jeszcze dodać że niby tacy bogaci a jakieś małe te ich domki ^^ szkoda że jeszcze motywu z ufo nie było jak w dynastii ^^

Najlepszy absurd: córka Brooke i Decona ma już z 20 parę lat, zaś syn Deacona kóry urodził się wcześniej ma 10 lat

Masz rację. Ufo jeszcze tu nie zawitało, ale za to duchy tak. Ridge rozmawiał z duchem Caroline - swojej pierwszej żony. Innym razem Brooke i Ridge'a odwiedził duch Taylor (a kilka odcinków później okazało się, że Taylor nie umarła, bo uratował ją książę Omar)

- Taylor umarła 2 razy
- Macy umarła 2 razy
- Dzieci szybko rosną a rodzice nadal młodzi (powinni już pognić na nic)
- Ridge spalił się w piecu ale przeżył
- Sheila ciągle ucieka z więzienia
- Ridge był najpierw ojcem Bridget, potem jej bratem a na końcu kochankiem

Taylor umarła nie 2 razy a właściwie 3 razy. 1 raz - leciała tym samolotem, który spadł, ale ona wysiadła podczas międzylądowania, pobito ją w łazience i znalazł ją książę Omar. 3 raz - Sheila postrzeliła Taylor w serce, Taylor zmarła w szpitalu przy Ridge'u, ale okazało się, że nie zmarła (książę Omar zabrał ją do swojego pałacu i zoperowali jej serce, w lóżku szpitalnym położyli manekina i nikt się nie skapnął). 2 raz - była w ciąży z bliżniaczkami, udzieliła gościny bezdomnemu grużlikowi i zaraziła się grużlicą. Ze względu na ciążę nie chciała brać leków na grużlicę. Więc lekarze wywołali poród, po którym wycieńczonej Taylor (tak jakby jej cesarki nie mogli zrobić) stanęło serce. Reanimowali ją, a w tym czasie dusza Taylor wyszła z ciała i uniosła się pod sufit, gdzie czekała na nią dusza tego bezdomnego grużlika, który też wykitował. Pogadali trochę (o Bogu, o życiu) i Taylor wróciła do swojego ciała. Ech...... ta moda na sukces

No pamiętam tą scenę z bezdomnym..niezłe jaja były wtedy.
Kocham ten serial za takie głupoty :)
Ale jaja też były jak Macy opowiadała jak przeżyła wybuch samochodu w którym siedziała i nie mogła odpiąć pasów.
Coś tam gadała że wybuch ją wyrzucił i się doczołgała do jakiegoś domku czy coś gdzie był jej ojciec...(hahah..)
Normalnie to mnie całkiem rozwaliło,moda na sukces to najlepsza komedia.
Ale szczerze to lubię ten serial za to właśnie :)
Poza tym uwielbiam kłótnie i wyzwiska w tym serialu.

Taylor jest niezniszczalna.
Jak mogli zmienić porę emisji mody na sukces z 16.25 na 11.00 rano ?! To najgłupszy i najbardziej infantylny serial na świecie, ale od czasu do czasu można było włączyć i pośmiać się z tych głupot

No zmienili,TVP nie liczy się ze zdaniem innych.
Mają nas gdzieś po prostu.
A namawiają do płacenia abonamentu...

nie wiem jakie zioło biorą scenarzyści tego serialu, ale wiem jedno że musi być naprawdę dobre...

nikt przy zdrowych zmysłach nie wymyśliłby tak głupich wątków.

Taylor przebiła Jezusa, on zmartwychwstał tylko raz, ona aż 3 xD

Mnie też to zioło intryguje:)
Fajne są w modzie na sukces wątki szpitalne. Chorego zawsze wiozą do tego samego szpitala (bo w los angeles jest jeden szpital), na to samo piętro i do tej samej sali. Kiedy jest nieprzytomny, przychodzi do niego tłum odwiedzających. Każdy przez cały odcinek chrzani mu za uszami: "nie odchodź, zostań z nami, jesteś nam potrzebny, walcz, nie poddawaj się, wszystko będzie dobrze, nie rób nam tego" itd.
Wszystkie kobiety w ciąży chodzą do tego samego ginekologa.
Zastanawia mnie specjalizacja dr Bridget Forrester. Jaką ona ma właściwie specjalizację? Bo świetnie zna się na wszystkim. Zapłodniła Taylor in vitro (wprawdzie nie tym jajeczkiem co trzeba, ale to taki drobiazg), prowadziła jej ciążę, odebrała jej poród. Asystowała przy przeszczepie serca Katie. Potem, gdy organizm odrzucał przeszczep i Katie była bliska śmierci, wtedy Bridget wpadła na genialny pomysł uratowania ciotki (zmieniła jej leki), nie pomyślał o tym żaden ze starszych i bardziej doświadczonych lekarzy, tylko akurat Bridget. Jeszcze trochę to wynajdzie lek na HIV :)

na początku było Słowo...a potem nastała moda na sukces...

nie wiem mnie zawsze śmieszy to że jak Ridż jest z Bruk to zaraz mu się odmienia i idzie do Tejlor, ptem znów wraca do Bruk i ogląda się za Tejlor i tak w kółko...
pozatym w serialu każdy spał z każdym, a na koniec okaże się że Bruk tak na prawdę nie chodziło ani o Ridża ani o Erika ani o Torna , ale właśnie o ...Stefani xD zejdą się obie wezmą lesbijski ślub, Ridź załamany po raz tysieczny ożeni się z Tajor, Erik zostanie sam, bo dozna oświecenia że jednak przeznaczone jest mu życie w celibacie, natomiast Torn zwiąże się z Bridżet w odwecie na Bruk
i nawet nie zdziwiłoby mnie to jakby ten serial tak się skończył.

Ten serial skończy się dopiero wraz z końcem świata :)

no wiadomo, ale ja tylko rozpisałam co działoby się w tym odcinku :P